czwartek, 20 lipca 2017

42. (13)

Nia
Od momentu, gdy straciłam przytomność na ulicy, pamiętam wszystko jak przez mgłę. Leżę w szpitalnym łóżku i tulę do siebie synka, gdy do sali wchodzi moja mama z Reną.
- Jak się masz córuś? - pyta, siadając na krześle stojącym obok łóżka i gładzi mnie po włosach.
- Już lepiej. Zobacz jakiego masz fajnego wnuka. - mówię z uśmiechem.
- Śliczny. Podobny do swojej mamusi. - odpowiada.
- Wiesz, że tam za drzwiami czeka ktoś jeszcze, tylko trochę się boi przyjść. - zaczyna Rena.
- Czy to Brennan? - pytam z nadzieją w głosie, a siostra tylko przytakuje. - Zawołaj go proszę. Muszę z nim porozmawiać.
- Okay. Trzymaj się. - cmoka mnie w policzek i wychodzi. Mama robi to samo.
Chwilę później drzwi sali ponownie się otwierają. Brennan niepewnym krokiem zbliża się do mnie i wyciąga zza pleców pluszowego misia.
- Pomyślałem, że spodoba się małemu. - oznajmia i sadza go na szafkę. - Nia, chciałbym przeprosić. Dopiero później zrozumiałem swój błąd, a potem byłem zazdrosny. Myślałem, że masz kogoś innego, dlatego nie chcesz wrócić...
- Jest dobrze. - chwyta moją dłoń i uśmiecha się. - Wiesz... Ja też byłam zazdrosna. Myślałam, że o mnie zapomniałeś i masz kogoś innego...
- Nikogo nie mam, Nia. Kocham tylko Ciebie. - składa na moich ustach czuły pocałunek.
- Też kocham tylko Ciebie, Brennan. - odpowiadam i splatam razem nasze palce.
- Muszę Ci wyznać, że pokochałem tego malucha, jak tylko go zobaczyłem. Jest taki podobny do Ciebie. - mówi. - Dam mu swoje nazwisko, pobierzemy się... Będzie idealnie, zobaczysz. - uśmiecha się.
- Myślę, że nie ma innej opcji. Lekarz, który prowadził ciążę pomylił się nieco. To twoje dziecko, Bren. - oznajmiam z radością.
- Co? Nia, to wspaniale! - ściska nas. - Cześć mały. To ja, twój tata Brennan. Wiesz jaką masz śliczną mamusię... - zaczyna mówić do synka.
To cudownie, że wszystko się ułożyło. Nie wyobrażam sobie innego życia, życia bez ukochanego.

Trzy dni później Brennan zabiera nas do domu.
- No i już. Witajcie w domu! - staje przed nami, szczęśliwy, a po chwili pomaga nam z bagażami.
Podczas gdy układam wszystko do szaf, leży z dzieckiem na łóżku i czule do niego mówi. Szybko je pokochał, szybko się do niego przyzwyczaił.
A jeśli chodzi o imiona, dostał je po przybranych wujkach James Casey no i nazwisko Benko. Nad ślubem jeszcze nie myśleliśmy, ale na pewno niebawem dopełnimy obowiązku.

✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩

1 komentarz:

  1. Teraz dopiero zjażyłam - James to po Brandonie :)
    Witaj maluszku!
    Widzę, że zbliża się końcówka więc nie pozostaje nic innego jak czekać na next.
    Aha... I Tyler nie przyszedł zobaczyć bratanka jeszcze ;)

    OdpowiedzUsuń