✩Brennan✩
W trakcie próby z The Heirs dostaję telefon. Odbieram go,
przepraszając zespół.
- Dzień dobry. Dzwonię ze szpitala w Santa Barbara. Pani Lovelis
trafia do nas w złym stanie. Pana numer był ostatnio wybrany, więc zadzwoniłem.
Może pan przyjechać? - słyszę w słuchawce i czuję szybkie bicie swojego serca.
- Tak. Niebawem będę. - odpowiadam
i rozłączam się.
Szybko wsiadam w samochód i jadę do szpitala. Cały czas martwię się o
Nię.
Na miejscu uzyskuję niewiele informacji. Znaleźli ją na ulicy,
prawdopodobnie wdała się z kim w szarpaninę. Jest aktualnie na porodówce,
lekarze ratują życie jej i dziecka. Chodzę w koło zdenerwowany, ale w końcu nie
mam już sił. Siadam na korytarzu i czekam. Niebawem przyjeżdża także mama Nii,
pani Ana Lovelis z Reną, Casey'em i Mirandą. Rozmawiamy cicho, zastanawiając
się jak do tego doszło.
Godziny mijają, a jak nie ma nowych wieści tak nie ma.
Zasypiam na szpitalnym krześle, gdy nagle do moich uszu dobiega głos
lekarza.
- Państwo spokrewnieni z panią Lovelis? - pyta.
- Tak. To jej mama, jej siostra i jej przyjaciele. - wskazuje na nich.
- Ja jestem jej byłym chłopakiem.
- Dobrze, tak więc stan Nii jest stabilny. Dziecko także jest zdrowe.
Gratuluję, ma pan syna. - ściska mi dłoń. - Niech pan do niej idzie. Na pewno
się ucieszy. - dodaje i znika za drzwiami.
Chwilę się waham, więc najpierw odwiedza ją mama z Reną. Ja w tym
czasie wyskakuję do sklepu kupić jakiegoś miśka. Gdy wracam, w końcu decyduje
się przekroczyć próg sali, gdzie leży moja ukochana.
✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩
Odwagi Brennan!
OdpowiedzUsuńTeraz już wszystko się ułoży.
Pozdrawiam i czekam co dalej.