✩Brennan✩
Następnego dnia wybrałem się do LA na próbę z The Heirs.
- Cześć wszystkim! - witam się, wchodząc do domu.
- Brennan! Dawno Cię nie było! - Brandon ściska mnie od wejścia. - Jak
tam się Wam układa? - pyta.
- Rozstaliśmy się. - odpowiadam. - To skomplikowane. Nie chcę o tym
mówić. - dodaję, aby uniknąć dalszych pytań.
- Szkoda. Tak uroczo razem wyglądaliście... - wzdycha i prowadzi mnie
do salonu. - Chcesz coś do picia? Właśnie zaparzałem herbatę dla Alexa. -
zmienia temat.
- Chętnie. Pogadamy trochę, bo chyba wiele się zmieniło. - mówię,
spoglądając na Savannah, która słodko tuli się do Flagstada i czule do niego
grucha "mężu".
- Racja. - stwierdza Hudson i znika w kuchni.
Przysiadam się do reszty zespołu i zagaduję.
- Co u Was? - zwracam się do Alexa.
- Wszystko dobrze. W zeszłym tygodniu pobraliśmy się z Sav. -
odpowiada i całuje ją w usta.
- Żałuj, że Cię nie było. - wtrąca Eian. - Brandon tak się uchlał, że
musieliśmy go z wesela przed drugą zabrać z poczciwym Kenem. - śmieje się.
- No szkoda... Nawet nie wiedziałem. - odpowiadam.
- Nie dostałeś zaproszenia? - Savannah spogląda na mnie zaskoczona.
- Nie... - mówię i milknę na chwilę. - Chyba, że... Nia. Musiała je
przez przypadek gdzieś rzucić z ulotkami...
- Albo schować z zazdrości. Wiedziała o Tobie i... - zaczyna Eian, ale
nie kończy, bo Brandon wraca z wielką tacą.
- Daj. - biorę ją od niego i stawiam na stolik. Oprócz herbat, są też
moje ulubione ciastka.
- Wiedzieliśmy, że wpadniesz i, że je lubisz. - chłopak siada obok
mnie.
- To miłe. - uśmiecham się. - Z nimi już trochę pogadałem. Teraz chcę
widzieć, co u Ciebie?
- Wszystko po staremu. Napisałem kilka utworów. Chcesz przeczytać? -
wyciąga z kieszeni kilka pogiętych kartek.
- Właściwie to napisał jedną, a resztę ja z Eianem. - odzywa się Lex.
Śmieję się cicho pod nosem, a nastepnie zaczynam czytać. Piosenka jest
naprawdę niezła.
Po próbie z zespołem, jadę odwiedzić rodziców. Zbyt ostro ich ostatnio
potraktowałem. Parkuję auto przed ich domem i wchodzę do środka. W salonie
zastaję Tylera z Mirandą. Brat nie zwraca na mnie uwagi, ale za to Miller
spogląda na mnie ze złością. Jako przyjaciółka Nii pewnie trzyma jej stronę.
- Cześć. Są rodzice? - pytam, rozglądając się.
- Mama jest w kuchni. Ojciec zaraz będzie, wyszedł tylko do sklepu. -
odpowiada Tyler.
- Okay. Dzięki. - odpieram i idę do kuchni. - Mamo, chciałem
przeprosić. Zbyt gwałtownie zareagowałem. Nia jest całym moim światem, nie
chciałem jej stracić. - zaczynam swój monolog ułożony w aucie.
- Jest dobrze, Brennan. - odwraca się do mnie twarzą. - Chodź się
przytul. - odkłada na bok łyżkę od sosu i rozkłada ramiona.
Wtulam się w nią najmocniej jak potrafię.
Pamiętam jak w dzieciństwie, gdy się wywróciłem, byłem chory lub
smutny albo dostałem złą ocenę, zawsze mnie tak przytulała. Mama zawsze była
przy mnie, gdy jej potrzebowałem. Mam nadzieję, że nie zabraknie jej wtedy, gdy
będę potrzebował jej najbardziej.
- Dziękuję. Kocham Cię, mamo Denise. - całuję ją w policzek. - Zawsze
wiesz czego mi trzeba. - przytulam się mocniej. - Zwłaszcza teraz, gdy
rozstałem się z Nią... - dodaję.
- Co? O Boże, to moja wina. Nie powinnam tak nalegać. Przepraszam. -
patrzy na mnie ze smutkiem.
- Nie przepraszaj. To nie twoja wina. Po prostu... Chodzi o coś
innego. - ocieram łzy z twarzy mamy, gdy wraca ojciec.
Wszyscy mają do niego szacunek, wiadomo, Matt Benko, wojskowy na pełen
etat.
- A tu co się dzieje? Brennan? - spogląda na mnie zaskoczony.
- Przyszedłem przeprosić. - oznajmiam.
- I dlatego oboje płakaliście? - pyta, podchodząc bliżej.
- Rozstał się z Nią. - wyjaśnia mama.
- Oj synu... Wiem jakie to trudne. My z twoją matką też mieliśmy
niełatwe początki. - kładzie mi rękę na ramieniu, a drugą łapie mamę w pasie. -
Będzie dobrze. Dajcie sobie trochę czasu. Naprawdę. - jego słowa podnoszą mnie
na duchu. Odzyskuję nadzieję na lepsze jutro, na wspólną przyszłość z Lovelis.
- Dziękuję. Jesteście cudowni. - obejmuję ich.
Być może ojciec ma rację. Dam nam czas.
✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩
Witajcie serdecznie!
Zgadnijcie kto dziś kończy szkołę?
Nawet nie wyobrażacie sobie jak się z tego powodu cieszę. W końcu, po trzech latach gimnazjum, nie będę oglądać tych wszystkich nauczycieli, kolegów z klasy, tego budynku. Po prostu skaczę z radości.
A co do rozdziału - strasznie go lubię. Podoba mi się ten fragment, gdy Brennnan godzi się z rodzicami. Myślę, że jest idealny na koniec roku szkolnego - kończy się szkoła, Brennan kończy "swoje fochy" i wszystko idzie dalej.
Przesyłam najserdeczniejsze życzenia udanego wypoczynku i do napisania za tydzień.
Płakałam razem z Brennanem i jego mamą.
OdpowiedzUsuńSuper, że on może na kogoś liczyć...
Jakkolwiek mu się ułoży - będzie dobrze.
Pozdrawiam i czekam na next.