czwartek, 25 maja 2017

33. (4)

Brennan
Podnoszę się, chowam pierścionek i otrzepuję spodnie. Siadam na swoim miejscu. Jestem załamany. Straciłem ją, moją małą Nię Lovelis.
- A Ty co tak siedzisz? Idź za nią. - ojciec sztura mnie w bok.
- To nie ma sensu. Dzięki mamo za zrujnowanie życia. - wstaję od stołu i szuram krzesłem.
Wychodzę, trzaskając drzwiami i wypuszczam powietrze ustami. Wsiadam do auta i ruszam do swojego domu, licząc na to, że Nia tam będzie. Nie było sensu jej gonić. Mogłaby tylko wściec się jeszcze bardziej.

Zatrzymuję auto na podjeździe, ale nie wysiadam od razu po zgaszeniu silnika. Biorę kilka głębokich oddechów, wyciszając się. Chwytam za klamkę, otwieram drzwi i stawiam stopy na betonie. Zamykam samochód i wchodzę do domu. Panuje tu straszna cisza. Rzucam na bok kluczyki i idę do salonu. Siadam na sofie, chowam twarz w dłonie i zaczynam płakać.
- Brennan... - delikatny głos Nii dociera do moich uszu, a po chwili jej szczupłe ramiona obejmują mnie od tyłu. - Nie płacz. Nie chcę byś się smucił...
- Jest w porządku. Mogłem się tego spodziewać. - odpieram i ocieram łzy z twarzy.
- Wiem, że nie jest i nie będzie. - patrzy mi głęboko w oczy. - Powinnam już dawno temu Ci powiedzieć...
- O czym słońce? - biorę jej ręce w swoje.
- Jestem w ciąży. Z Calumem. - wyznaje, choć nie jest to dla niej łatwe. Widzę po jej oczach.
- Co!? Jak mogłaś!? - podrywam się z miejsca. - Jak mogłaś!? Jak!? - ruszam biegiem do sypialni.
- Ale Brennan! To było nim się zeszliśmy! - woła za mną. - Brennan... - słyszę jak uderza ręką w drzwi. Zapewne siedzi teraz po ich drugiej stronie i jest równie załamana jak ja.
Jednak to już za wiele. Nie będzie łatwo o tym zapomnieć.

✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩

czwartek, 18 maja 2017

32. (3)

Nia
Brennan przepuszcza mnie w drzwiach, a jak na zawołanie jego matka Denise przychodzi i zaczyna mnie ściskać.
- Nia, jak miło Cię widzieć. Chodź ze mną kochaniutka, mam twój ulubiony sok. - ciągnie mnie za rękę do kuchni.
Trudno będzie mi powiedzieć jej prawdę, bo kiedyś w końcu będę musiała. Pani Benko jest naprawdę wspaniałą osobą i niech się Bren cieszy, że ją ma.
- Słońce, nie męcz jej tak. Chyba wystarczy, że Bren się ciągle o nią troszczy. Zobacz, że nie jest już taka chuda. - Matt, ojciec chłopaka, także przychodzi do kuchni. Na jego słowa spoglądam się w dół. Widać już lekki zarys brzuszka. - Fajnie, że znów nas odwiedziłaś. - dodaje i przytula mnie na powitanie.
Stresuje mnie to wszystko. Czuję, że braknie mi powietrza.
- Zaraz wracam. - wychodzę, podpierając się ścian. Kręci mi się w głowie. Tracę równowagę i wpadam na Brennana.
- Nia... - łapie mnie mocno i przytula. - Widzisz, teraz masz za to swoje niejedzenie. - dodaje i siada ze mną na kanapie.
- Słabo mi. - mówię i opieram głowę na jego ramieniu.
- Spokojnie. Oddychaj. Zaraz będzie lepiej. - szepta czule. - Coś Cię boli? - pyta z troską w oczach.
- Trochę brzuch. Ale pewnie masz rację. To z głodu. - kłamię.
Jadłam w nocy, a to wszytko ze stresu. Nie wiem jak długo jeszcze dam radę ukrywać ciążę. To już trzeci miesiąc.
- Niedługo będzie obiad. - mówi i całuje mnie w czoło.
Przy nim czuję się bezpiecznie. Żałuję tego co wydarzyło się między mną a Calumem, bo teraz to bezpieczeństwo tracę. Lada moment nie będzie przy mnie Brena.

Zgodnie z tym co chłopak mówił, niebawem na stole pojawia się obiad. Siadamy w czwórkę i zaczynamy jeść. Tylera na całe szczęście nie ma. Pani Denise zagaduje mnie odnośnie naszego związku, a pan Matt bardziej interesuje się muzyką. Atmosfera jest naprawdę przyjemna.
- A właśnie synu, mówiłeś coś, że planujesz się, no wiesz... Dziś, teraz... - zaczyna jego matka.
Spoglądam na chłopaka.
- To jeszcze nie ten moment. - odpiera, skubiąc jedzenie.
- Oj Brennan, Brennan... Specjalnie to zaplanowałeś, a teraz co? - chwyta jego dłoń.
- Aż tak Ci na tym zależy!? - chłopak podrywa się z miejsca. - To patrz! - pada przede mną na kolano i bierze moją rękę. - Szatanio Angeliko Morze Enea wyjedziesz za mnie? - pyta, pokazując drobny złoty pierścionek z diamentem.
- Brennan, ja... Nie mogę. - podnoszę się z miejsca. - Nie zasługuję na twoją miłość. - odwracam się i wychodzę.
To wszystko zaszło już za daleko.

✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩

czwartek, 11 maja 2017

31. (2)

Brennan
Nia ostatnimi czasami dziwnie się zachowuje. Nie wiem już czy to wina tych wszystkich wydarzeń czy jeszcze coś innego. Nie chcę jeść, pić i ciągle chce być sama. Jest mi trudno, ale nadal ją kocham i nigdy jej nie opuszczę.

Po porannej 'sprzeczce', jeśli tak można to nazwać, spakowała się i po wizycie u moich rodziców się, wyprowadza się.
Siadam pod ścianą i ze złością uderzam w podłogę. Głupi Tyler, gdyby wtedy tego nie zrobił... Być może teraz byłoby inaczej. Lovelis także by mnie kochała, bylibyśmy szczęśliwi. Ale nie. Wszystko nie tak.
- Brennan, ja przepraszam. - Nia osuwa się po ścianie obok mnie. - Nie chcę byś się smucił. - opiera głowę o moje ramię.
- Jest w porządku. - kłamię i odsuwam ją. Wstaję i otrzepuję swoje ubrania. - Zaraz wychodzimy. - rzucam i znikam za ścianą w kuchni.

Kwadrans później wsiadamy do auta i jedziemy do mojego rodzinnego domu. Nia całą drogę milczy, patrząc przez okno. Mam tego dość, ale nie mogę pokazać jej swojej słabości.

Gdy jesteśmy na miejscu, zatrzymuje ją na chwilę w pojeździe.
- Jeśli mama się spyta, nie mów jej o tym co było rano i, że nie jesteśmy razem. - zastrzegam.
- W porządku. - odpiera i chwyta za klamkę.
- Dziękuję. Jesteś wspaniała. - biorę jej twarz w swoje dłonie i czule całuję. Potrzebowałem tego jak nigdy. I jestem pewien, że ona też, bo dziś po raz pierwszy uśmiecha się.

✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩

czwartek, 4 maja 2017

30. (1)

Gdy wszystko wydaje Ci się idealne, zawsze coś musi się wydarzyć.
Tak też jest ze mną...

Nia
- Kochanie, wstawaj. Mieliśmy pójść dziś do moich rodziców. - Brennan gładzi moje plecy.
Zamieszkaliśmy razem miesiąc temu, po tym jak się zeszliśmy.
- Nie Bren. - odpieram i spoglądam w drugą stronę.
Nie umiem mu powiedzieć, że będę miała dziecko z Hoodem. Już wolę umrzeć niż mu to przekazać.
- Ni, co się dzieje? - pyta z troską, kładąc się obok mnie i obejmując.
- Nie mogę. - łzy zaczynają spływać po moich policzkach.
- Spokojnie. Nie płacz... - ociera kciukiem moją skórę. - Nie musisz mi mówić, tylko wstań i zjedz coś.
- Nie chcę. - burczę i odwracam się tyłem do niego.
- Oj kochanie... - muska ustami moją szyję. - Zrób to dla mnie. Wiesz, że moja mama bardzo Cię lubi... - dodaje szeptem.
- To nie tak. Jest coś co powinnam Ci powiedzieć, ale nie umiem. Będzie lepiej jak się rozstaniemy. - oznajmiam i wstaję z łóżka.
- Nie pozwolę Ci odejść. Wiesz co ostatnio zazdrość z nami zrobiła. Jeśli znajdziesz sobie innego, uwierz mi, że nie wiem co się dalej ze mną stanie. - Benko podchodzi do mnie i bierze w ramiona.
- Dużo dla mnie robisz, ale nie mogę. Jeszcze dziś się wyprowadzę. - siadam przed szafą i zaczynam wkładać ubrania do walizki.
- Okay, wyprowadzisz się, ale pod jednym warunkiem. Idziesz dziś ze mną do mojej rodziny. - chłopak siada zrezygnowany na brzegu łóżka.
- Okay. - odpowiadam i przestaję zwracać na niego uwagę.
Nie chcę go ranić. Jest dla mnie najważniejszy. Taka decyzja będzie najlepsza.

✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩
Witam serdecznie w drugim sezonie "Perfect Jealousy".
Gwarantuję, że przez najbliższe 13 rozdziałów wiele będzie się działo. Jeszcze więcej zwrotów akcji, jeszcze więcej uczuć i perfekcyjna zazdrość.
Zapraszam do czytania,
Wiki R5er