czwartek, 26 stycznia 2017

16.

Brennan
Budzę się zalany potem. Zerkam na zegar. Dopiero 6:40. Zamykam oczy i biorę głęboki oddech. W nocy znów miałem swój koszmar z Tylerem w roli głównej. Coraz bardziej wydaje mi się, że to wydarzenia z przeszłości, z dnia wypadku po którym nic nie pamiętam. Wstaję z łóżka i idę do łazienki. Biorę zimny prysznic i ubieram się w czyste rzeczy. Zjadam śniadanie i wychodzę z mieszkania. Kolejna próba z The Heirs. Pukam do drzwi domu chłopaka, które po chwili otwiera.
- Cześć Bren. Wejdź. - wpuszcza mnie do środka i rusza za mną do pokoju, gdzie stoją instrumenty.
Tam czekają już Eian, który stoi swój bas oraz Savannah siedząca na kolanach Alexa. Witam się z nimi i siadam przy perkusji. Dotykam dłonią instrumentu, doznaję przebłysku.
Ja w krótkich, czarnych włosach, uczę czerwonowłosą Nię gry właśnie na perkusji.
Słyszę jej radosny śmiech, czuję jej zapach...
W pewnym momencie Lovelis odwraca głowę i nasze usta się stykają.
- Brennan, słuchasz mnie? - głos Hudsona wyrywa mnie z transu.
- Tak, tak. - odpowiadam pośpiesznie i poprawiam się na swoim miejscu.
- To zaczynamy próbę. Wszyscy na miejsca. - zarządza Brandon.
Wybijam rytm poprzez uderzenie pałeczkami o powierzchnię bębnów i talerzy. Przypomina mi on bicie serca. Często porównywaliśmy z Nią uderzenia w perkusję do bicia serca, serca muzyki.
W moim sercu, w moich myślach, w moim ciele, pojawia się wielka tęsknota za nią. Oddałbym wszystko byleby być przy niej blisko.

Po próbie Eian jedzie do siebie, bo ma go odwiedzić matka, a Savannah idzie z Alexem na górę. Zostaję z Brandonem i wypytuję go o wszystko ~ rodzinę, zainteresowania, a nawet orientację.
- Yh, no wiesz... - przy tym ostatnim pytaniu plącze się w słowach. - A Ty?
- Powiem jak Ty odpowiesz. - stawiam warunek.
- Homo... - szepcze.
- Ja też. - mówię, choć wcale nie jestem tego pewien. Tyler mi tak powiedział, staram się tego trzymać.
- Super. To może pójdziemy na randkę? - proponuje.
Chwilę się zastanawiam, mam wątpliwości. Ostatecznie się zgadzam. Umawiamy się na jutro, o czwartej popołudniu, w kawiarni niedaleko mojego apartamentu.

Wracam do domu późnym wieczorem i zaczynam szykować na jutro. Wyjmuję z szafy swoją najlepszą koszulkę i jedne z ulubionych spodni. Kładę wszystko obok swojego łóżka. Udaję się do łazienki, biorę szybki prysznic i kładę się spać. Mija kilka minut i zasypiam. Koszmar powraca.

✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩

czwartek, 19 stycznia 2017

15.

Nia
Zamykam się w damskiej toalecie i obmywam rany. Poprawiam fryzurę i wysyłam do siostry SMS-a. Boję się wyjść, bo tam nadal może być Tyler.
Mija chwila i Rena zjawia się wraz z Mirandą w toalecie.
- Casey czeka pod drzwiami. - oznajmia Miller.
- A co tak właściwie się stało? - pyta Rena, wskazując na krew spływającą po mojej nodze.
- Tyler się do mnie przyczepił. Trochę się poszarpaliśmy, no i upuściłam szklankę, która mnie poraniła. By od niego uciec skaleczyłam co w twarz odłamkiem. - wyznaję, czując na sobie wzrok czterech szeroko otwartych oczu.
- Wow. - odzywa się w końcu Miri. - Idziemy?
- Tak. Chcę się już położyć do swojego łóżka. - mruczę i zdejmuję z nóg moje ulubione czarne szpilki.
Opuszczamy klub chronione przez Casey'a i wszyscy jedziemy do mnie. Przyjaciele kładą się w salonie, ja w swoim pokoju. Mija jeszcze sporo czasu nim zasypiam.

- Nia! - dobiegające do moich uszu wołanie budzi mnie.
Zerkam na zegar. Jest dopiero wpół do szóstej rano. Zwlekam się z łóżka i schodzę do kuchni. Casey stoi z bułką z serem w ręce przed mikrofalą.
- O co chodzi? - pytam, jeszcze zaspana.
- Wiesz jak to coś działa? - wskazuje na kuchenkę.
- Wiem. To mikrofala. - mówię i zabieram bułkę z jego rąk. Umieszczam jedzenie w urządzeniu i odwracam się twarzą do chłopaka. - Teraz trzeba ustawić czas... - tłumaczę mu i przedstawiam pokrętło na 45 sekund. - I zamknąć drzwiczki. - kończę swój monolog i wykonuję wspomnianą czynność.
- Aaa... Dzięki. - Moreta przybliża się do mikrofali i obserwuje jak szklany talerz obraca się wewnątrz metalowej skrzynki.
- A ten znów nie umie sam obsłużyć mikrofali? - Miranda, wyraźnie zdziwiona, wchodzi do pomieszczenia.
- Jak widać. - odpowiadam i zaparzam sobie kawę.
Nagle rozlega się głośne 'Ding', a Cas zerka na mnie zaskoczony.
- Otwórz drzwiczki i wyjmij bułkę. - Miller wyręcza mnie.
Moreta, jak zwykle rozkojarzony, wyciąga pieczywo i ugryza gorące.
- Au! - krzyczy i odkłada posiłek na talerz. - Czemu mnie nie ostrzegłaś?
- Myślałam, że to akurat wiesz... - odpieram i uśmiecham się niewinnie.
- Miło... - szepcze sam do siebie i przysiada się do nas.
Chwilę później dołączą do nas Rena. Jemy posiłek w spokoju, a później siadamy w salonie i zaczyna mu pracę nad nowymi piosenkami. Moja siostra oczywiście tuli się do Casey'a, a ja i Miranda nagrywamy filmiki na Snapchata. Niech wszyscy fani wiedzą, że szykujemy nowy kawałek.

✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩

czwartek, 12 stycznia 2017

14.

Nia
Od wyjazdu Brennana mija kilka dni. Jest sobota rano. Niechętnie wstaję z łóżka i wykonuję poranne czynności. Po szybkim śniadaniu jadę do klubu, w którym będziemy dawać z Hey Violet koncert. Moja siostra Rena i nasz gitarzysta Casey rozmawiają i się śmieją, a Miranda stroi swój instrument. Siadam przy perkusji i wyciągam z kieszeni pałeczki. Uderzam w bęben i dostrajam go. Gdy wszystko jest gotowe spoglądam w stronę, gdzie siedziała Rena i widzę jak całuje się z Casey'em. Podrywam się z miejsca i podbiegam do nich.
- Co Ty robisz z moją siostrą? - pytam wściekle.
- Jestem już dorosła. - Rena robi nadąsaną minę .
- Dla mnie zawsze będziesz młodszą siostrzyczką. Martwię się. - kłamię. Wcale nie chodzi o to. Po prostu irytuje mnie szczęście innych zakochanych par.
- Martwisz się czy jesteś zazdrosna? - pyta Miranda podchodząc do nas.
- A jak myślisz Miri? - odwracam głowę w jej stronę.
- Myślę, że to drugie. - odpiera, a Casey parska śmiechem.
- Pani perfekcyjnie zazdrosna. - rzuca, za co piorunuję go wzrokiem. Czasami mam ochotę go zabić.
- Wcale nie! - oburzam się.
- A właśnie, że tak! - Moreta śmieje się, a ja wykonuję zamach ręką i uderzam go z całej siły w twarz, aż patrzy na mnie zaskoczony.
- Nia, jak tak możesz. Już jedna osoba przez Ciebie odeszła z  zespołu. Chcesz by Casey był następny? - Rena staje w jego obronie.
- No nie... - mruczę pod nosem. - Sorry Casey. Po prostu martwię się o siostrę. - zwracam się do chłopaka.
- Jasne, jasne... - znów się uśmiecha. - Nie masz się o co martwić. Nic się jej nie stanie. - obejmuje Renę ramieniem, a ja mrużę oczy. - Zazdrosna, co?
- Może... - odwracam się i idę ponownie do perkusji.
- Na pewno. Przecież całkiem niedawno rozstałaś się z Brennanem. - stwierdza Miranda i również wraca do instrumentu.
Nie dyskutujemy już na ten temat. Zaczynamy próbę.

Późnym wieczorem wracam do domu, by się przebrać i znów go opuszczam. Udaję się do klubu z zespołem. Chcę zabalować, chcę zapomnieć o ostatnich wydarzeniach. Siadam przy barze i zamawiam drinka z kiwi. Piję go powoli, gdy dosiada się do mnie Tyler Benko.
- Cześć Nia. - mówi do mnie, a następnie zwraca się do barmana. - Whisky poproszę.
Ignoruję go. Wstaję z miejsca z drinkiem w ręce i chcę iść do stolika, gdzie Casey obściskiwał się z Reną, ale Ty łapie mnie za nadgarstek i szarpie.
- Gdzie idziesz? - pyta ze złością w oczach i potrząsa mną jeszcze raz.
- Chcę iść do zespołu. - warczę i próbuję się wyrwać.
- Chcieć to sobie możesz. Ja Cię nie puszczę. - ciągnie mnie w swoją stronę aż upuszczam szklankę. Drink z kiwi brudzi moją sukienkę, a szkło rani moje nogi.
- Ty s*********e! - krzyczę, podnosząc z podłogi odłamek i wbijam go Benko w twarz.
Chłopak łapie się za polik przez co przedmiot dostaje się głębiej. Wykorzystuję chwilę i uciekam. Zamykam się w damskiej toalecie i obmywam rany.

✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩

czwartek, 5 stycznia 2017

13.

«Brennan»
Przylatuję do Los Angeles i udaję się prosto do swojego nowego mieszkania. Apartament na dziesiątym piętrze z panoramą na całe miasto. Z kuchni za zachód, z łazienki na południe, z salonu na wschód i z sypialni na północ. Rozpakowuję się, rozstawiam swoją perkusję i idę na zakupy, by uzupełnić pustki w lodówce. W sklepie spotykam swojego nowego pracodawcę.
- Cześć Brandon! - krzyczę na odległość półki z warzywami.
Chłopak podnosi wzrok i odpowiada na powitanie.
- Dobrze, że już jesteś w LA. - mówi i staje obok mnie. Wybiera pomidory, pewnie dla siostry Savannah.
- Ja też się cieszę. Ostatnio dużo się w moim życiu działo. Mam nadzieję, że tutaj będę mógł zacząć od nowa. - wyznaję.
Brandon uśmiecha się serdecznie, a do mnie zaczynają docierać swoja Tylera na temat mojej orientacji. Hudson jest naprawdę przystojny. Koszule rozpięte ponad połowę lub luźne bluzki, skórzane kurtki, obcisłe czarne spodnie... Do tego ta karnacja, te czekoladowe oczy i czarne lokowane włosy.
- Bren, jutro będziemy robić próbę, o dziesiątej. Pasuje Ci? - jego głos przerywa ciszę.
- Oczywiście. - odpieram i ruszam ze swoim koszykiem dalej.
Jutrzejsza próba jest dobrą okazją, by lepiej go poznać. Trzeba tylko ją wykorzystać...

Późnym wieczorem kładę się spać. Ledwo zamykam oczy, a mój koszmar powraca.
Wpadam do domu brata w Santa Barbara i uderzam go z pięści w twarz.
- Gdzie jest Nia!? - krzyczę wściekły.
Zupełnie nie rozumiem czemu się o to pytam. Moja podświadomość delikatnie oddziela rzeczywistość od snu.
- Nie powiem Ci! - popycha mnie, ledwo trzymam się na nogach.
Zaczynamy się szarpanina. Raz za razem padają ciosy z mojej zaciśniętej dłoni w klatkę piersiową Tylera, a on wyrywa mi moje czarne włosy i kopie po kostkach.
Zaraz, ja mam teraz brązowe włosy...
- Ty sk*******ie! - wydzieram się i zadaję mu cios w krok.
Nie sądzę, że znałem takie słowo i, że go użyłem.
Brat również mnie wyzywa i kopie. Upadam bez sił na drewniany parkiet. Z mojego nosa cieknie krew. Jeszcze kilka kopnięć w klatkę piersiową, aż zaczynam się dusić.
Budzę się z krzykiem i próbuję złapać oddech. Serce wali mi jak szalone, brakuje mi powietrza. Powoli podnoszę się z łóżka i otwieram okno. Wdycham powietrze ustami, kilka razy pod rząd i gdy czuję się lepiej, idę do kuchni po szklankę zimnej wody. Szybko wypijam ciecz i wracam do łóżka. Kładę się na plecach, przykrywam cienką kołdrą i usiłuję zasnąć, lecz mój umysł odmawia posłuszeństwa. Wpatruję się więc w sufit i myślę co ten koszmar oznacza. Choć sam już nie wiem czy nie jest to jakaś sytuacja z przeszłości...

✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩✩